Filmowe szybkie strzały #3 - „Samotny mężczyzna"


CHCIAŁBYM UMRZEĆ Z MIŁOŚCI

        Jeszcze kiedyś bym się z tym być może z tym kryła, jednak teraz nie widzę sensu, by kogokolwiek oszukiwać: Colin Firth to mój ulubiony aktor i wiele filmów oglądam wyłącznie dla niego, nawet jeśli ich fabuła w pierwszej chwili mnie nie zaciekawia. Często się mimo wszystko zdarza, że produkcje te same w sobie również okazują się niezwykle satysfakcjonującą i zmysłową ucztą dla oka (i to nie tylko przez jednego aktora). „Samotny mężczyzna” co prawda nigdy nie był na mojej liście do obejrzenia, lecz zadziwiająco entuzjastyczne opinie krytyków i zdobyte przez niego nagrody (w tym również nominacja do Oscara) skłoniły mnie do rzucenia na niego wzrokiem. Przyznam, że było to doznanie intrygujące. Bardzo intymne i spokojne, lecz w tym wszystkim niewątpliwe chwytające za serce.

    Tom Ford jest projektantem mody i doskonale to w jego pierwszym dziele widać. „Samotny mężczyzna” to obraz bardzo schludny, przemyślany i stonowany, lecz właśnie w tym wyważeniu znalazł sposób na zaintrygowanie widza. Modernistyczne Los Angeles w latach 60., zdesperowany, starający się pogodzić z utraconą miłością nauczyciel uniwersytecki oraz wszechobecna szarość i oszczędność w słowach. Wszystko idealnie łączy się w uniwersalny obraz przepełniony emocjami i ogromnym bólem. Jest to studium człowieka nieustannie próbującego uciec przed trudną przeszłością, poszukując przy tym bliskości drugiego człowieka. Lecz nie zawsze jest to takie łatwe. Protagonista pragnie uciec przed życiem, chociaż nieustannie waha się przed podjęciem decyzji. Życie bowiem pełne jest zbiegów okoliczności i niefortunnych sytuacji, a Tom Ford bardzo dobrze to w swoim filmie ukazał. Filmie oszczędnym i cichym, lecz ukazującym naprawdę ważne wartości w wizualnie ładny sposób. Aktorzy również dali z siebie wszystko i to niewątpliwie widać. Lecz to w sumie nic dziwnego - „Samotny mężczyzna” to przecież opowieść o ludziach oraz ich rozterkach. Colin Firth widza wręcz hipnotyzuje i wcale nie dziwi mnie, że otrzymał za rolę George’a tyle nagród i nominacji. A na dokładkę – gorzkie, ironiczne zakończenie. Zdradzać go nie będę, lecz napomknę, że idealnie domyka całokształt historii i ukazuje, że los potrafi z nas porządnie zadrwić.

      Debiut reżyserski Toma Forda wspominać będę bardzo dobrze, bo jest to nie lada kino. Być może fabularnie nawiązujące do znanych już schematów, a także nie aż tak skomplikowane, lecz właśnie w tej estetycznej prostocie poruszające i przyciągające. Na pewno wielu z nas będzie się mogło z ukazaną historią utożsamić. Bo pomimo wielu różnic – wszystko opowiada przecież o człowieku zwyczajnie tęskniącym za bliskością innych ludzi, a także borykającym się z demonami przeszłości. Jak najbardziej polecam, chociaż jest to doznanie raczej wizualno-emocjonalne.

12 komentarzy:

  1. Na pewno zachęca mnie to, że można się z tą historią utożsamić. Jestem na tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się w pewien sposób przekonać Cię do tego filmu! :)

      Usuń
  2. Witam serdecznie ♡
    Fantastyczny wpis :) Jeżeli chodzi o tematykę filmową, to mogłabym rozmawiać i rozmawiać, bez końca :) Kocham kino. Tytuł dla mnie nie znany, ale szybko postaram się to zmienić :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :D Filmy dopiero nadrabiam, bo jakoś nigdy o nich szczególnie nie myślałam, jednak to ciekawa dziedzina sztuki :) Mam nadzieję, że i Tobie film przypadnie do gustu!
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Mi zawsze ciężko znaleźć czas na film, więc jeszcze pomyślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej rozumiem. Też nie zawsze mogę sobie na to pozwolić :)

      Usuń
  4. Widzę, że mam ciekawy film do nadrobienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jest się fanem tego typu historii - na pewno bardzo ciekawy :)

      Usuń
  5. zaintrygował mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka również ciekawa. Ale w tym przypadku filmowa wersja chyba lepsza ;)

      Usuń

Copyright © 2014 Popkulturka Osobista , Blogger