Z wizytą w urokliwej Skandynawii, czyli ,,Pan. Wiktoria. Marzyciele"


     Od czasu do czasu lubię sięgać po klasyki, by zobaczyć, czy trochę starsze historie przypadną do mi gustu równie mocno, co te współczesne. Pan. Wiktoria. Marzyciele to tak naprawdę zbiór trzech powieści autorstwa norweskiego Noblisty. Sięgając po tę książkę byłam bardzo ciekawa, czy będę potrafiła się wczuć w takie skandynawskie i odrobinę filozoficzne klimaty. Cóż, muszę przyznać, że spotkanie z prozą tego autora było dość urokliwym i niecodziennym doświadczeniem.

   Pan. Z papierów porucznika Tomasza Glahna to historia człowieka, który postanowił zacząć żyć w zgodzie z naturą, w swojej drewnianej chatce gdzieś w lesie, wraz ze swoim psem Ezopem. Porucznik swoje życie dostosowuje do rytmu zmieniającej się przyrody. Całymi dniami przechadza się skandynawskimi lasami, a swój wolny spędza na łowieniu ryb, polowaniu lub po prostu rozmyślaniu nad wszystkim, co go na co dzień otacza. Mężczyzna jednak nie odizolowuje się w stu procentach od społeczeństwa i po jakimś czasie poznaje Edwardę, kobietę z zupełnie innego niż on świata. Dwójkę bohaterów niedługo potem zaczyna łączyć do siebie coś o wiele więcej... Jest to uczucie burzliwe i zmienne, zarazem jednak krótkie niczym skandynawskie lato. Bardzo podobał mi się pomysł z porównaniem miłości do różnych pór roku, a także poetyckie i naprawdę ładne opisy otaczającej porucznika Glahna przyrody. Pozwalało to poznać piękno dzikich skandynawskich krajobrazów i wczuć się w klimat przedstawiony przez autora.
Podobało mi się również to, że historia była prowadzona z perspektywy Tomasza Glahna, co pozwalało poznać jego myśli i spojrzenie na to nagłe i namiętne uczucie, które połączyło go z kobietą, która różniła się od niego praktycznie wszystkim... Przyznam, że Pan to była moja ulubiona historia z całej książki i czytało mi się ją po prostu najlepiej. Urzekła mnie co rusz zmieniająca się przyroda, którą Knut Hamsun w tak cudowny sposób opisał. Zaintrygował mnie również główny bohater i jego nietypowe, lecz ciekawe podejście do życia i wielu spraw.

  Druga opowieść to Wiktoria. Historia pewnej miłości i opowiada ona o dwójce młodych osób - Janku i Wiktorii, a także o ich miłości. Jest to niestety kolejna nieszczęśliwa para, którą więcej dzieli, aniżeli łączy. Wiktoria jest damą pochodzącą z zamożnej rodziny, a Janek to syn niezbyt bogatego piekarza, a także aspirujący pisarz. Lata mijają, a każde z nich żyje swoim życiem, na głowie mając przeróżne problemy... Wiktoria oczekuje na ślub z narzeczonym, którego majątek ma uratować upadający dwór, a Janek wydaje kolejne dzieła, w których zaczytuje się wiele osób. Własnie wtedy, gdy wszystko w ich codzienności wydaje się być spokojne i ułożone, w ich życia wkrada się to niespodziewane i silne uczucie, o którym zdążyli już dawno zapomnieć... 
Wiktoria to naprawdę wzruszająca i pełna namiętności historia o zakazanym uczuciu i walce z przeciwnościami. Być może nie skradła mojego serca w takim stopniu, jak Pan, jednak i tak bardzo mi się podobała. Opowieść naprawdę mnie urzekła swoją prostotą i estetyką, dlatego też byłam bardzo ciekawa, co czeka Wiktorię i Janka. Tego, co spotkało ich na samym końcu się, prawdę mówiąc, w ogóle nie spodziewałam. 


Tak, bo czymże jest miłość? Wietrzykiem, co szeleści pośród róż, a może błędnym ognikiem we krwi. Miłość — to muzyka piekielnie gorąca, która nawet serca starców porywa w wir taneczny. To jakby stokrotka, co o świcie kwiat swój szeroko rozwiera, a jednocześnie jakby anemon, co pod lada powietrzem się zamyka, a po dotknięciu umiera.

   Ostatnią pozycją jest opowieść Marzyciele opowiadająca o Ove Rolandseni, szalonym, lubującym się alkoholu i  niezwykle kochliwym wynalazcy, który przez swoje lekkie podejście do życia i wewnętrzną energię nie jest rozumiany w rybackiej wiosce, w której przyszło mu na co dzień mieszkać. Telegrafista skrycie marzy o wielkiej i prawdziwej miłości, jednak to odrzucenie przez społeczeństwo wcale mu w tym nie pomaga. Jest również wątek pastora i jego żony, w których życiach dzieje się dość sporo przeróżnych rzeczy... Na pierwszy rzut oka są to jedynie sprawy miłosne, ale czy na pewno?
Cóż, Marzyciele podobali mi się chyba najmniej z całej trójki powieści. Jakoś nie potrafiłam się wciągnąć w perypetie bohaterów, nawet jeśli wyglądali mi oni na niezwykle interesujących. Wydaje mi się, że byłam po prostu zmęczona stylem autora i tym całym norweskim klimatem. Co za dużo, to niezdrowo, racja?  Nie zmienia to jednak faktu, że była to opowieść urokliwa i dość ciekawa.

   Reasumując, Pan. Wiktoria. Marzyciele to zbiór powieści na pierwszy rzut oka różnych, jednak połączonych dziką, skandynawską przyrodą, a także namiętnymi i burzliwymi emocjami bohaterów. Wszystkie były na swój sposób intrygujące, a w prozie Hamsuna każdy z nas znajdzie coś dla siebie. Trzeba się jedynie przygotować na to, że jest to książka ciążka, dość specyficzna, jednak niezwykle urokliwa i poruszająca. Nie jestem w pełni przekonana, czy takie klimaty są czymś dla mnie, lecz mogę z czystym sercem stwierdzić, że te trzy opowieści na pewno pozostaną w mojej pamięci jako coś zakasującego i niecodziennego. Była to dobra odskocznia od współczesnych tytułów i ciekawy powrót do przeszłości.

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Autor: Knut Hamsun
Ilość stron: 429
Cena okładkowa: 49 zł
Premiera: 02.05.2019


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Popkulturka Osobista , Blogger