Psie szaleństwo, czyli ,,Był sobie pies 2"

Psie szaleństwo, czyli ,,Był sobie pies 2"


    Bardzo dobrze pamiętam czasy mojego dzieciństwa, gdy praktycznie wszystkimi książkami, jakie czytałam, były przeróżne historie o psach i kotach (choć te o tych pierwszych o wiele bardziej przypadały mi do gustu). Z biegiem lat mój czytelniczy gust ulegał zmianie, a ja po tytuły, których bohaterami były zwierzęta, przez bardzo długi czas w ogóle nie sięgałam. Dlatego też, o czym warto wspomnieć, nie czytałam żadnej książki, której autorem jest W. Bruce Cameron, choć słyszałam o nich dość sporo pozytywnych opinii. Wszystko zmieniło się jednak przez Był sobie pies 2. Dzięki tej książce przypomniałam sobie beztroskie czasy dzieciństwa, lecz zarazem otrzymałam historię o wiele bardziej dojrzałą i niesamowicie poruszającą.

  Bailey - główny bohater pierwszej części, powraca w zupełnie nowych psich wcieleniach, a jego szalona misja jeszcze się nie zakończyła. Teraz musi za wszelką cenę opiekować się wnuczką Ethana, Clarity June, która wraz ze swoją matką wyjeżdża do wielkiego, pełnego niebezpieczeństw miasta. Dorastająca nastolatka wpada w ogromne tarapaty, z którymi sama nie potrafi sobie poradzić. Choć na matkę nie może liczyć, ma na szczęście przy sobie swego psiego towarzysza, który nie odstępuje jej na krok i wspiera we wszystkim, co przeżywa. Bailey pod wieloma przeróżnymi postaciami musi zrobić wszystko, co w jego psiej mocy, aby Clarity w końcu odnalazła w swoim życiu szczęście i spokój. 
   Prawdę mówiąc, nie miałam pojęcia, czego mogłabym się po tej historii spodziewać. Jako, iż jest ona napisana z perspektywy psa, z początku sądziłam, że będzie prosta i infantylna, a jej głównym tematem będą przeróżne zabawne przygody, które Bailey przeżył. Jak się po pewnym czasie okazało, dostałam coś zupełnie innego. Co prawda książka Był sobie pies 2 napisana jest dość prostym językiem, jednak przedstawia czytelnikowi wiele problemów, z którymi muszą się borykać współcześnie młodzi ludzie. Bulimia, próby samobójcze czy też chociażby poszukiwanie akceptacji to tylko kilka z poruszanych przez autora tematów. Na szczęście nie wszystko w owej historii jest aż tak przygnębiające. Bardzo podobała mi się chociażby niezwykle urocza i rozczulająca relacja CJ (Clarity) i Baileya. Sama również mam w domu psa, dlatego z doświadczenia dobrze wiem, jakie te zwierzęta potrafią być kochane. A główny psi bohater to akurat niezwykle grzeczny piesek, który zasługuje na wszystko, co najlepsze. 

Widywałem koty na dworze, ale nigdy nie spacerowały z ludźmi, tylko samotnie. A pieski prawie zawsze chodzą na spacery w towarzystwie ludzi. To tylko jeden z wielu powodów, dla których psy są lepszymi zwierzakami niż koty.

    Losy głównych bohaterów śledziłam z niemałym zainteresowaniem. Choć momentami wydawały mi się być zdecydowanie zbyt naciągane (zwłaszcza pod koniec), to i tak byłam bardzo ciekawa, jak wszystko się potoczy. Nie ukrywam, że jest to książka bardzo wzruszająca i poruszająca, zwłaszcza dla każdego miłośnika psów. Ja również niejednokrotnie miałam łzy w oczach, gdy czytałam o wszystkich przeciwnościach losu, które musieli przechodzić bohaterowie, szczególnie przez to, w jaki sposób opisywał to nieświadomy niczego Bailey.  Ostatecznie zakończenie zdecydowanie mnie usatysfakcjonowało i nie żałuję ani sekundy spędzonej z tym tytułem.
Uważam jednak, że mimo wszystko nie jest to książka dla młodszych czytelników. Głównie ze względu na poruszaną przez nią problematykę i niektóre dialogi. Mogą najzwyczajniej w świecie jej w pełni nie zrozumieć. Aczkolwiek już tym starszym powinna zdecydowanie przypaść do gustu. Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że Był sobie pies 2 to historia wyłącznie urocza, wręcz dla dzieci, szybko okazuje się, że pokazuje ona życie we wszystkich słodko-gorzkich odcieniach i niczego nie pomija.

    Reasumując, była to dla mnie przygoda niezwykła, pełna śmiechu, lecz i niejednokrotnie łez. Pierwszy raz czytałam książkę napisaną z perspektywy psa, jednak zabieg ten zaintrygował mnie na tyle, że w przyszłości sięgnę jeszcze po inne tego typu książki autorstwa W. Bruce'a Camerona. Cóż, Był sobie pies 2 do poprzedniczki co prawda porównać nie mogę, lecz całokształt wywołał we mnie ogrom przeróżnych emocji i będę o tej historii pamiętać. To niesamowita książka o bezgranicznej miłości psa do swojego właściciela, a także pokonywaniu własnych słabości i poszukiwaniu szczęścia. Zdecydowanie polecam, zwłaszcza miłośnikom tych wspaniałych czworonogów.

FILM NA PODSTAWIE KSIĄŻKI JUŻ 4 PAŹDZIERNIKA 2019 W KINACH

Wydawnictwo: Kobiece
Autor: W. Bruce Cameron
Ilość stron: 408
Cena okładkowa: 39,90 zł
Premiera: 04.09.2019


Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu
Ciężki żywot lekarza, czyli ,,Będzie bolało"

Ciężki żywot lekarza, czyli ,,Będzie bolało"


    Uważam, że dobrym pomysłem będzie, jeśli na samym wstępie napomknę o dość istotnym fakcie, iż osobiście z medycyną mam naprawdę niewiele wspólnego (no, nie licząc tego, że podczas wyboru profilu w liceum, moją opcją alternatywną był biol-chem). Co w takim razie skłoniło mnie do sięgnięcia po zapiski osoby, która z tą nauką miała naprawdę ogromny związek? Cóż, sama nie potrafię tego do końca zrozumieć. Zdecydowanie miał na to wpływ ogrom pozytywnych opinii i wewnętrzna chęć przełamania własnej strefy komfortu. Ostatecznie nie żałuję ani sekundy, którą spędziłam wraz z autorem na jego ciężkich i niezwykle męczących dyżurach. Był to istny rollercoaster skrajnych emocji, podczas którego bawiłam się wyśmienicie (nawet jeśli co rusz miałam na owej kolejce ogromne mdłości)!

   Jak wywnioskować można z podtytułu, książka zapisana jest w formie dziennika. Adam Kay, były lekarz specjalizujący się w kierunku ginekologii i położnictwa, dzieli się z czytelnikami anegdotami ze swojego codziennego, aczkolwiek niezwykle ciężkiego szpitalnego życia. Odsłania również wszelkie mankamenty i absurdy, które brytyjska służba zdrowia najwidoczniej stara się przed swoimi pacjentami porządnie ukryć. Autor opisuje swoją wspinaczkę po drabinie kariery i przedstawia powody, dla których ostatecznie postanowił zrezygnować ze swojej posady.
 Będzie bolało, która pozornie wygląda na zbiór zabawnych historyjek z życia zmęczonego ciągłą pracą lekarza, ma tak naprawdę drugie, o wiele głębsze, dno. Choć poczucie humoru autora jest ostre jak skalpel (albo, co wydaje mi się być o wiele gorszym porównaniem, ciemne jak czerniak), nie skupia się on wyłącznie na zabawnych sytuacjach, których był w szpitalu świadkiem Pokazuje ludzkie słabości, a także przypadki, które niezwykle chwytają za serce i zmuszają do refleksji nad kruchością ludzkiego życia.
Mimo wszystko, Adam Kay jest obecnie artystą komediowym, więc jego książka nie jest wyłącznie dołującą opowieścią o tym, co przeszedł i jaki miało to na niego wpływ. Prawdę mówiąc, przez większość czasu uśmiech nie znikał mi z twarzy! Jakbym miała zaznaczać każdy fragment, który mnie rozbawił, w zakładkach indeksujących byłaby zapewne spora część książki! Naprawdę zauroczył mnie pełen ironii i nonszalancji styl autora, dlatego czytanie było ogromną przyjemnością. Aż mi smutno, że to spotkanie musiało być tak krótkie.

PR to badanie per rectum (przez odbyt). Dlatego jeśli ktoś mówi wam, że zajmuje się PR-em, zawsze dopytajcie, co dokładnie ma na myśli.

   W książce nie brakuje również medycznej terminologii, którą autor na szczęście skrupulatnie, lecz bez porzucenia typowego dla siebie humoru, wyjaśnia w przypisach. Było to ogromne ułatwienie dla takiego ginekologicznego (lecz nie tylko) laika, jak ja. Sprawiają one, że po Będzie bolało mogą sięgnąć osoby, których wiedza ogranicza się do kilku podstawowych informacji. Warto jednak wspomnieć, że Adam Kay nie szczędzi czytelnikowi dokładnych opisów, przez co momentami przechodziły mnie ciarki, mój obiad powoli się odzywał, a także czułam, że wszystkie moje płyny ustrojowe zamarzają. Jednak czy to aż taka wysoka cena za ciekawe anegdotki o tym, co, tak na przykład, można włożyć w niektóre otwory w swoim ciele? Cóż, moim zdaniem warto było to wszystko przeboleć. W imię nauki!

 Nie jestem też pewien, skąd miałbym wziąć te dwie dodatkowe godziny dziennie- musiałbym albo porzucić moje niepoważne hobby, to znaczy sen, albo zrezygnować z czasochłonnych dojazdów do pracy i zamieszkać w szpitalnym schowku na szczotki.

     Moja ostateczna diagnoza? Jest to zdecydowanie jedna z lepszych książek, jakie w tym roku przeczytałam. Wywoływała u mnie ogrom skrajnych emocji, bawiła swoją absurdalnością, niejednokrotnie wręcz obrzydzała, lecz ostatecznie wszystko skumulowało się w refleksję na temat trudu pracy lekarzy i odpowiedzialności, jaką noszą codziennie na swoich barkach. Naprawdę warto zainteresować się tym tematem. Bardzo cieszę się, że powstała książka, w której zostają pokazane wszystkie odcienie medycznego świata, bez ukrywania nieprzyjemnych faktów. Bezapelacyjnie polecam każdemu, kogo interesują ciekawe przypadki z oddziału ginekologicznego oraz szpitalnego życia, lecz zarazem nie boi się, gdy klimat książki w jednym momencie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Będzie bolało to niesamowita przygoda, o której szybko nie zapomnę.


Wydawnictwo: Insignis
Autor: Adam Kay
Ilość stron: 312
Cena okładkowa: 34,99 zł
Premiera: 06.06.2018


Niezwykły chłopiec wśród zwykłych ludzi, czyli ,,Lanny"

Niezwykły chłopiec wśród zwykłych ludzi, czyli ,,Lanny"


     Na samym wstępie przyznam się, że niesamowicie bałam się momentu, gdy musiałam w końcu zasiąść do pisania recenzji tej książki. Obawiałam się, że nie zrozumiałam jej wystarczająco dobrze, by cokolwiek mądrzejszego o niej powiedzieć. W końcu się jednak przełamałam i postanowiłam, że mimo wszystko trzeba o niej wspomnieć. I to koniecznie. Jej tajemniczy i niezwykle specyficzny klimat bardzo na tę uwagę zasługuje. Lanny to tytuł, obok którego nie można przejść obojętnie i zdecydowanie warto dać jest mu szansę.

   Tytułowy bohater, Lanny, przeprowadza się ze swoimi rodzicami do wioski leżącej godzinę drogi od Londynu. Jego matka to była aktora, która stara się napisać brutalny i krwisty kryminał, a ojciec zajęty jest biznesami, drogimi sprzętami oraz kobietami, rzadko pojawiając się w ogóle w domu. Miejsce to w żaden sposób nie wyróżnia się od innych angielskich wiosek. Jest jednak jedno ,,ale". Bardzo często przechadza się po nim mityczny, liściasty stwór, Praszczur Łuskiewnik, który uwielbia podsłuchiwać rozmowy mieszkańców. Szczególnie do gustu przypadł mu Lanny, wyróżniający się swoją dziwacznością, inteligentny, wrażliwy na krzywdę innych ludzi, a także uwielbiający naturę chłopiec. Pewnego dnia Lanny znika, a jego rodzice nie mają pojęcia, gdzie może być. Podejrzany staje się od razu lokalny artysta, Pete, z którym chłopak, ze względu na lekcje rysunku, spędzał sporo czasu. Mężczyzna jest jednak w stu procentach przekonany o swojej niewinności. Wszyscy w wiosce snują jednak swoje własne, niejednokrotnie też i czarne, scenariusze na temat sytuacji Lanny'ego. Który z nich okaże się być tym prawdziwym?
   Od razu rzucił mi się w oczy specyficzny styl, jakim książka została napisana. Jest bardzo minimalistyczny i prosty, lecz zarazem czuć w nim emocje bohaterów. Choć zapis dialogów diametralnie różni się od tego, jaki jest w książkach najczęściej stosowany, wciąż są to rozmowy z krwi i kości. Ten dziwny zabieg dodaje Lanny'emu wiele uroku i korzystnie wpływa na całokształt historii. Najbardziej nietypowe były jednak i tak wypowiedzi przypadkowych mieszkańców, z którymi Praszczur Łuskiewnik miał w trakcie swoich podróży do czynienia. Zapisane są jako (dosłownie) porozsypywane po kartce urywki zdań, tworzące chmury przeróżnych, mniej lub bardziej sensownych, słów. Ich natłok przytłacza, lecz pozwala wczuć się w klimat książki.

Wszyscy nic tylko gapią się w te swoje telefony, gnają tymi swoimi wielkimi błyszczącymi samochodami, a ty mi się wydajesz dzieciaczkiem ze starych dobrych czasów, kiedy wszystko dokoła było jeszcze całkiem ludzkie.

    Magiczna. Tak jednym słowem byłabym w stanie opisać Lanny'ego. Mroczna i nietypowa, wręcz baśniowa otoczka sprawia, że czytelnik wkracza do tego świata i wraca do rzeczywistości dopiero po przeczytaniu ostatniej strony. Choć może nawet i nie? Lanny na pewno zostaje w pamięci, wnosi coś do naszego życia. To historia o codzienności, niejednokrotnie pełnej zakłamania i obłudy. Pokazuje również okropną, wszechobecną znieczulicę w obliczu czyjejś tragedii, co jest ogromnym problemem naszych czasów. Max Porter to pisarz, który ma zdecydowanie wiele do przekazania i nie boi się poruszać ciężkich tematów. Autor bawi się formą, starając się zadziwić czytelnika swoimi niekonwencjonalnymi pomysłami. W końcu nie bez powodu został nominowany do Nagrody Bookera, racja? Jego historia porusza i zadziwia swoją prostotą, choć Lanny wcale nie należy do książek, które można przeczytać wyłącznie dla relaksu. Trzeba się do niej przygotować, a także otworzyć umysł na ową wszechobecną odmienność i dziką naturę.

   Uważam, że naprawdę warto jest udać się do tego dziwacznego, pełnego nieodkrytych tajemnic świata i lepiej poznać nietypowego Lanny'ego oraz najbliższych, którzy na co dzień go otaczają. Jest to książka krótka, jednak dająca do myślenia, dlatego zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Powinna spodobać się każdemu, kto lubi specyficzne i nietypowe opowieści. Zdecydowanie polecam i zachęcam do przeczytania.

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Autor: Max Porter
Ilość stron: 220
Cena okładkowa: 39,90 zł
Premiera: 17.09.2019


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka

W alternatywnej rzeczywistości, czyli ,,Nellie. Wtajemniczenie" [PRZEDPREMIEROWO]

W alternatywnej rzeczywistości, czyli ,,Nellie. Wtajemniczenie" [PRZEDPREMIEROWO]


  Od czasu do czasu lubię sięgnąć po lekką literaturę młodzieżową. To bardzo dobra odskocznia od historii, po które najczęściej w wolnym czasie sięgam. Co prawda historia o Nellie rzuciła mi się w oczy głównie ze względu na wpadającą w oko okładkę, lecz sama fabuła również wydawała mi się na tyle interesująca, by dać jej szansę. Jak jednak przebiegła ta szalona podróż do alternatywnej rzeczywistości? Cóż, młodszym czytelnikom na pewno przypadnie do gustu, choć ci starsi również będą potrafili odnaleźć w niej coś dla siebie.

   Książka opowiada o piętnastoletniej Nellie, która na co dzień prowadzi życie zwyczajnej, nie wyróżniającej się z tłumu nastolatki. Chodzi do szkoły, opiekuje się swoim chorym na zespół Aspergera bratem, spotyka się z  przyjaciółmi, a także zmaga się ze swoim pierwszym zauroczeniem... Wszystko jednak diametralnie się zmienia, gdy pewnego razu podczas burzy wpada w rozdarcie czasoprzestrzenne i niespodziewanie pojawia się w alternatywnym uniwersum. Jak się szybko okazuje, praktycznie wszystko jest w nim zupełnie inne. W kraju wciąż panuje monarchia, kobiety ubierają się w szykowne i gustowne suknie, a książęta organizują w swoich zamkach wspaniałe bale. Nellie szybko spotyka ludzi, którzy również niegdyś żyli w poprzednim świecie i teraz starają się przywyknąć do tej nietypowej i dziwacznej sytuacji. Pomagają oni sobie nawzajem, wyszukując kolejne osoby, pojawiające się w tym miejscu. Szukają przy okazji sposobu, który pozwoli im powrócić do pozostawionych po drugiej stronie rodzin i bliskich. Bohaterka dostaje nową tożsamość i jest zmuszona do tego, by im zaufać i zacząć  z nimi współpracować.
    Prawdę mówiąc, nie jest to książka wybitna i niesamowita, jednak ma w sobie coś, co mimo wszystko do niej przyciąga. Choć bardzo krótka (niecałe 300 stron), potrafi zainteresować, a czytelnik jest ciekawy, z czym jeszcze będzie musiała zmierzyć się główna bohaterka. Niestety, ta niewielka objętość powoduje to, że gdy akcja zaczyna się rozkręcać, książka nagle się kończy, my zostajemy z pytaniami, a na kolejny tom trzeba czekać... Cóż, mam też nadzieję, że poziom serii się z kolejną częścią polepszy, ponieważ ta fabuła ma potencjał na coś naprawdę intrygującego, jednak autorka go w pełni nie wykorzystuje. 
Jest to zdecydowanie literatura bardziej dla młodszego czytelnika, dlatego nie przypadnie do gustu osobom poszukującym ambitnego i rozbudowanego świata fantasy. Jak już wspominałam, jest to raczej tytuł skierowany do młodzieży.

Jak często powtarzał mój ojciec: ,,Que sera, sera", co oznaczało: ,,Co będzie, to będzie".

     Bohaterowie byli w porządku, choć tak prawdę mówiąc, żaden nie wywołał u mnie jakiegoś większego zainteresowania. Niestety, tytułowa Nellie wydawała mi się momentami dość nijaka, a do gustu o wiele bardziej przypadły mi postacie drugoplanowe, czyli osoby, które pomagały jej w przystosowaniu się do życia w alternatywnej rzeczywistości. Mimo wszystko, całokształt opisywanych bohaterów wyglądał na dość płaski. Była to raczej wina szybkiego prowadzenia fabuły, przez co niewiele się o tych bohaterach w ogóle dowiedziałam. Wierzę jednak, że w następnych częściach ich historie i charaktery zostały choć trochę bardziej rozbudowane. Pozostaje jedynie czekać.

   Być może jestem trochę za stara na takie historie, bo Nellie. Wtajemniczenie oceniam jako całokształt dość średnio. Nie zmienia to jednak faktu, że nie jest to książka zła. Ba, powiedziałabym, że jest bardzo dobra! To bardzo ciekawy tytuł dla każdego, kto lubi lekką fantastykę oraz opowieści o księciu z bajki, pałacach i balach. Ja sama z pewnością sięgnę po kolejne tomy, gdyż jestem ciekawa, jak ta przygoda się zakończy. Muszę jednak przyznać, że spodobałaby mi się o wiele bardziej, gdybym sięgnęła po nią, będąc młodsza...

Wydawnictwo: Dragon
Autor: Sylvie Payette
Ilość stron: 264
Cena okładkowa: 34,95 zł
Premiera: 18.09.2019


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Dragon

Copyright © 2014 Popkulturka Osobista , Blogger