W obronie mordercy, czyli ,,Proś o wybaczenie"

W obronie mordercy, czyli ,,Proś o wybaczenie"




    Jakiś czas temu zrozumiałam, że ja chyba jednak zaczęłam lubić książki kryminalne. Choć jeszcze ani razu nie udało mi się odgadnąć, kto jest winny (Sherlockiem to ja raczej nigdy nie będę!), to i tak wiele przyjemności sprawia mi poznawanie coraz to nowszych historii i bohaterów. A już najbardziej odpowiada mi, gdy oprócz zwykłego poszukiwania sprawcy, pojawiają się też wątki trochę mniej związane z samym śledztwem. Jak się okazało, pierwszy tom serii opowiadającej o prokurator Morgan Dane łączy mroczny thriller z romansem, co moim zdaniem zwiastowało dość obiecujące połączenie. Jak to ostatecznie wypadło? Prawdę mówiąc, zadziwiająco dobrze. A na kolejne tomy będę czekać z niecierpliwością!

   Morgan Dane wraca do Scarlett Falls, by na nowo ułożyć sobie życie po śmierci kochanego męża. Kobiecie jakoś udaje się pogodzić z przeszłością i zaczyna w końcu poszukiwać dla siebie pracy, jednak ten spokój zostaje przerwany przez tajemnicze, brutalne morderstwo opiekunki do dzieci, która zajmowała się córkami Morgan. Mieszkańcy miasteczka od razu zaczynają podejrzewać Nicka Zabrowskiego, syna sąsiada głównej bohaterki, który miał z niejaką Tessą bliski kontakt. Wydaje się, że zabójca został już złapany, gdyż dowody na winę młodego chłopaka są na pierwszy rzut oka niepodważalne... Jest jednak ktoś, kto za wszelką cenę chce oczyścić Nicka z zarzutów, a także wymierzyć sprawiedliwość. Morgan Dane porzuca propozycję bezpiecznej, stabilnej pracy i zaczyna prowadzić własne śledztwo, którym ma zamiar uratować Nicka. Może na szczęście liczyć na wsparcie swojego bliskiego przyjaciela z przeszłości, detektywa Lance'a Krugera oraz jego szefa - Sharpa. To właśnie ta trójka narazi się na odrzucenie z lokalnej społeczności, byle poznać prawdziwe rozwiązanie zagadkowego morderstwa i wyciągnąć, prawdopodobnie, niewinnego chłopaka z więzienia.
     Polubiłam dwójkę głównych bohaterów. Morgan i Lance to naprawdę zgrany duet, któremu kibicowałam od początku do samego końca. Widać między nimi chemię i aż chce się śledzić historię i bliżej poznawać rozwój tej relacji! Lubię, gdy wątek romantyczny rozwija się stopniowo, a postacie potrafią zachować dystans, więc ten przedstawiony w Proś o wybaczenie bardzo przypadł mi do gustu. Jestem niezwykle ciekawa, jak wszystko potoczy się w następnych częściach. Równie świetny był też Sharp i jego cięty język! To trio zdecydowanie zapowiada się niezwykle interesująco i na pewno poznam kolejną sprawę z ich udziałem. 

Nie marnuj nawet sekundy na myślenie, że bycie szczęśliwą byłoby jakiegoś rodzaju zdradą wobec mnie. Żyj. Śmiej się. Kochaj. Nie hamuj się.

     Nieprawdopodobne wydawało mi się jednak to, że praktycznie każdy z bohaterów miał jakąś ciężką przeszłość. Rozumiem, takie rzeczy się przecież zdarzają, ale czy naprawdę praktycznie każdy mieszkaniec Scarlett Falls musi mieć aż tak ogromny bagaż emocjonalny? Morgan została wychowana przez dziadka oraz jest samotną matką trójki dzieci, a Lance ma problemy z chorą psychicznie matką... No, niestety wyglądało mi to na aż nazbyt naciągane. Autorka zdecydowanie powinna się trochę uspokoić z tworzeniem kolejnych dramatów rodzinnych.
Także postacie drugoplanowe niestety wyglądały na odrobinę płaskie i gorzej napisane. Nie jest to jednak aż tak męczące, całokształt mimo wszystko wypada w końcu bardzo dobrze i podczas czytania nawet nie zwraca się na to zbyt wielkiej uwagi. Wszystko rekompensuje świetna, wciągająca fabuła i mroczny klimat. A także oczywiście wątek romantyczny, który w tej historii też jest jednym z ważniejszych.

   Proś o wybaczenie to bardzo ciekawy, pełen zwrotów akcji kryminał, rozpoczynający zapowiadającą się obiecująco kryminalną serię o Morgan Dane, prokurator po przejściach. Autorka połączyła mrożący krew w żyłach thriller z pełnym namiętności romansem, przez co na pewno kogoś to połączenie może zainteresować. Pomimo kilku wad, jest to książka dobra, która co rusz czymś zaskakuje czytelnika. Czyta się ją szybko, więc jest idealną lekką lekturą dla każdego fana kryminałów. Zdecydowanie polecam i z pewnością sięgnę po kolejne tomy serii Melindy Leigh.

Wydawnictwo: Editio
Autor: Melinda Leigh
Ilość stron: 320
Cena okładkowa: 39,90 zł
Premiera: 31.07.2019


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Editio
Nie tylko kosmos, czyli ,,Na podbój księżyca"

Nie tylko kosmos, czyli ,,Na podbój księżyca"


   Od zawsze ciekawił mnie kosmos i to, co się w nim znajduje. Choć moja fascynacja ograniczała się zazwyczaj do samego rozmyślania i tworzenia własnych pozaziemskich historii, lubię od czasu do czasu sięgać po publikacje na temat prawdziwych wydarzeń. Tak się złożyło, że w 2019 obchodziliśmy okrągłą, pięćdziesiątą rocznicę lądowania na Księżycu, dlatego też postanowiłam zmierzyć się z niemałą cegiełką, jaką jest Na podbój Księżyca. Nie była to lektura dla mnie najłatwiejsza, jednak nie żałuję ani chwili, którą z nią spędziłam. Mimo wszystko, jest to tytuł bardzo urokliwy, specyficzny i niepowtarzalny.

   Na podbój Księżyca opowiada o pierwszym lądowaniu człowieka na Księżycu, choć nie tylko na tym skupia się Norman Mailer. Autor opowiada o swojej przygodzie związanej z tym wydarzeniem, odnosząc się do swoich własnych doświadczeń. Mówi o sobie w trzeciej osobie,  a także nazywa samego siebie Aquariusem (ze względu na jego znak zodiaku). Porusza dzięki temu wiele innych tematów, związanych z filozofią, ekonomią, czy też chociażby pozwala bliżej poznać amerykańskie społeczeństwo tamtych czasów. Pisze o swoich przeżyciach i odczuciach na temat wielu spraw, przez co momentami można mieć wrażenie, że Mailer zapomniał o faktycznym temacie książki. Używa swojego charakterystycznego, błyskotliwego ciętego języka do komentowania wydarzeń, a także pokazuje wszystko z przymrużeniem oka. Uważam jednak, że gdyby skupił się w większym stopniu na podróży Armstronga, Aldrina i Collinsa, wyszłoby to jemu dziełu na lepsze. Zdecydowanie za wiele czasu skupia się na nieistotnych sprawach, choć mimo wszystko dodaje to jakiegoś uroku i pozwala poznać autora o wiele bliżej. Zwłaszcza, że nie pozwala o sobie ani na moment zapomnieć.
   Jakby nie było, przedstawienie spraw związanych z misją Apollo 11 i przygotowaniami do niej stoi na najwyższym poziomie. Można poznać bardzo wiele ciekawych informacji na temat astronautów oraz samej misji. Niestety dla takiego astronomicznego laika jak ja, wiele spraw wydało się niezwykle zagmatwanych i skomplikowanych. Najwidoczniej już nie można ich przedstawić w prostszy sposób, a szkoda. Warto jednak sięgnąć Na podbój księżyca i samemu zmierzyć się z, nie mniej jednak, interesującym piórem Normana Mailera.

Myślę, że udajemy się w tę podróż - zaczął i urwał, trzaski zakłóceń wypełniły manowce tej pauzy. - Myślę, że wybieramy się na Księżyc, bo w naturze ludzkiej leży stawiać czoła wyzwaniom.

    Nie jest to jednak reportaż pełen suchych faktów i szczegółów. Prawda, pojawiają się, jednak wszystko i tak zostało przedstawione w inny, nietypowy sposób. To tak naprawdę ogromna, epicka historia o jednym z najważniejszych wydarzeń ostatniego stulecia, którą autor potraktował bardzo subiektywnie. Niejednokrotnie wtrąca również swoje obawy i teorie związane z tym, co może na Księżycu czekać astronautów, a także kwestionuje sens takiej misji. Czyta się to niezwykle dobrze, jednak mogłoby to być odrobinę krótsze. Kilka razy pojawiły się momenty, które praktycznie kartkowałam (głównie rozterki narratora i trudniejsze opisy związane z mechaniką), zaś od niektórych wręcz nie mogłam się oderwać (najczęściej były to fragmenty opisujące Armstronga, Aldrina lub Collinsa). Na podbój Księżyca to szalona, a także melancholiczna podróż w kosmos i z powrotem.

   Nowe wydanie książki Normana Mailera idealnie wpasowuje się w pięćdziesiątą rocznicę lądowania na Księżycu. Każda osoba zainteresowana tym tematem powinna po nią sięgnąć, gdyż można poznać inne oraz niezwykle ciekawe spojrzenie na misję Apollo 11. Zdarzają się co prawda gorsze momenty, jednak całokształt i tak prezentuje się bardzo dobrze. Choć może odstraszać objętością, czyta się ją przyjemnie, a wszystko dzięki przyjemnemu, pełnemu ironii stylowi autora. Być może nie wszystko wyglądało tak, jak się spodziewałam, jednak i tak warto dać jej szansę. To wciąż bardzo dobre źródło wiedzy na temat pierwszego lądowania na Księżycu.

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Autor: Norman Mailer
Ilość stron: 610
Cena okładkowa: 49,90 zł
Premiera: 23.07.2019


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka

Wybory, które potrafią zmienić życie, czyli ,,Nadzieja"

Wybory, które potrafią zmienić życie, czyli ,,Nadzieja"


    Każdej książki Katarzyny Michalak jestem bardzo ciekawa, jednak doświadczenie z tą autorką pokazało mi, żeby nie oczekiwać zbyt wiele, bo inaczej mogę się porządnie zawieść. Są tytuły, które potrafią przypaść mi do gustu (chociażby trylogia autorska), jednak pojawiają się również te trochę gorsze. Prawdę mówiąc, dla mnie Nadzieja znajduje się gdzieś pomiędzy. Choć nawet mi się  na swój sposób spodobała, to i tak miała ona trochę słabsze momenty. A szkoda, bo w tej historii dostrzec można spory potencjał na coś naprawdę dobrego!

    Lilianna to młoda i piękna, jednak jąkająca się dziewczyna, która w dzieciństwie zaprzyjaźnia się z Aleksiejem, którym, ze względu na jego pochodzenie, gardzą praktycznie wszyscy rówieśnicy. Ich dzieciństwo nie należy do najłatwiejszych, dorośli potrafią jedynie ranić, a uczucie łączące dwójkę młodych ludzi musi zostać wystawione na ogromną próbę. Jak się jednak okazuje, choć minęło wiele lat, a oboje ogromnie się zmienili, ono wciąż pozostaje takie same. Czy Liliannie i Aleksiejowi mimo wszystko uda się pokonać wszystkie przeciwności losu i w końcu ze sobą być? Czy jest jeszcze dla nich jakaś nadzieja? Jak wiadomo, życie potrafi być o wiele bardziej przewrotne, niż może się z początku wydawać... 
     Nie będę ukrywać, że denerwowały mnie praktycznie wszystkie postacie, a zwłaszcza główna bohaterka. Starałam się zrozumieć jej postępowanie, no ale jednak niekoniecznie mi to wychodziło. Irytowało mnie jej zachowanie względem Aleksieja, a także podejście do wielu spraw. Czy ona naprawdę musiała go aż tak ranić? Czy musiała być aż tak tragiczną postacią? Choć, prawdę mówiąc, jej wybranek serca też nie jest bez winy i miał swój udział w tej przedziwnej relacji... Po jakimś czasie miałam najzwyczajniej w świecie serdecznie dość ciągłego schodzenia i rozchodzenia się tych tragicznych kochanków, a ciągłe humorki Lilianny coraz bardziej działały mi na nerwy.   
  Pomimo niezbyt przypadających do gustu i na dłuższą metę denerwujących bohaterów, książkę, przez jej prosty styl, czyta się niezwykle szybko, a także nawet mi się ona spodobała. Autorka starała się poruszyć trudne tematy, jakimi są chociażby samookaleczenie, dyskryminacja, czy też przemoc domowa. Pomimo wątpliwej jakości całokształtu, podziwiam Katarzynę Michalak za próby dotarcia do czytelnika i przedstawienia mu tak kontrowersyjnych treści.

Wracałeś za każdym razem. Ja ciebie raniłam, zdradzałam, zawodziłam, ty odchodziłeś, leczyłeś rany na ciele i na duchu, wybaczałeś – za każdym razem mi wybaczałeś – by wracać.

    Książka, w porównaniu z innymi tytułami autorki, jest dość ciężka i przygnębiająca. Najbardziej zaskoczyło mnie jej pełne emocji i poruszające zakończenie, które wyglądało inaczej, niż się spodziewałam. Jakby nie było, bardzo ciekawym doświadczeniem było spojrzenie na twórczość Katarzyny Michalak z zupełnie innej strony. Starała się ona zachować powagę, a także pokazać w swojej książce poważne problemy, z którymi borykają się osoby na co dzień nas otaczające, na które nawet nie zwracamy uwagi.

    Reasumując, Nadzieja to historia ciekawa i momentami dająca do myślenia. Pomimo jej wad, warto samemu po nią sięgnąć i sprawdzić, czy opowieść o Liliannie i Aleksieju nas poruszy, a także czy zrozumiemy ich problemy i postępowanie. Choć momentami się przy tym tytule męczyłam, będę wspominać go raczej pozytywnie. Nie jest to być może książka idealna, ale na lekką, wakacyjną lekturę jest jak znalazł. Bywa przygnębiająca i smutna, lecz mimo wszystko znaleźć można w niej morał o tym, że nie warto tracić nadziei, gdyż ona może zostać jedynym, co nam w ciężkiej sytuacji pozostało.

Wydawnictwo: Mazowieckie
Autor: Katarzyna Michalak
Ilość stron: 312
Cena okładkowa: 39,90 zł
Premiera: 17.07.2019


Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Mazowieckiemu
W mrocznym, brutalnym świecie, czyli ,,Labirynt fauna"

W mrocznym, brutalnym świecie, czyli ,,Labirynt fauna"


     Na samym wstępie przyznam się do tego, że filmowego pierwowzoru nie oglądałam, a o samej fabule nie wiedziałam praktycznie nic. Opis historii wydał mi się jednak na tyle interesujący, że postanowiłam sięgnąć po tę książkę i przekonać się, czy faktycznie jest to coś, na co warto zwrócić uwagę. Rezultat połączenia baśni pełnej magicznych stworzeń z okrutną, a także niezwykle brutalną rzeczywistością zaintrygował mnie tak bardzo, że na pewno w najbliższym czasie obejrzę film, na podstawie którego ta książka w ogóle powstała. Zwłaszcza, że jednym z jej autorów jest jego reżyser, Guillermo del Toro. 

   Rok 1944, akcja książki dzieje się w ogarniętej wojną domową Hiszpanii. Trzynastoletnie Ofelia wprowadza się wraz z ciężarną matką i kapitanem Vidalem, jej znienawidzonym ojczymem do starego młyna. Codzienność Ofelii nie jest kolorowa. Dla jej ojczyma, którego nazywa Wilkiem, liczy się tylko jedna rzecz - narodziny jego syna. Jest to bezwzględny, okrutny człowiek, który nie przejmuje się innymi, a także zawsze stara się zdobywać to, czego chce. Zwłaszcza siłą. Dziewczynka cały czas wierzy jednak w dobro i stara się znaleźć sposoby, by jakoś sobie w tej trudnej sytuacji poradzić. Pewnego razu spotyka wróżkę, która prowadzi ją do lasu, w którym stoją stare, rozpadające się kamienne mury, wyglądem przypominające labirynt. Strzeże ich faun, który ma dla Ofelii trzy bardzo ważne zadania. To właśnie od tego momentu życie dziewczyny diametralnie się zmienia, a ona sama musi odnaleźć w sobie wiele dojrzałości...
  Już od pierwszych stron widać, że nie jest to historia dla dzieci. Baśniowa otoczka to jedynie pozory, ponieważ Labirynt fauna to opowieść pełna śmierci i mrożących krew w żyłach scen. Vidal popełnia czyny bez skrupułów, a morderstwo nie jest dla niego żadnym przestępstwem. Jako, iż nie znałam wcześniej pierwowzoru, niektóre sceny odrobinę mnie zadziwiły swoją brutalnością. Nie ukrywam, że dodaje to  jednak mrocznego klimatu, który idealnie kontrastuje się z krótkimi baśniowymi, a także pięknie ilustrowanymi opowieściami pojawiającymi się co kilka rozdziałów. Jest to bardzo intrygujące połączenie, które jednocześnie przeraża, a także pokazuje życie od zupełnie innej strony. Labirynt fauna spodoba się starszym, który mimo lat, wciąż zachwycają się historiami o wróżkach i faunach, a także wciąż wierzą w ukrytą na świecie magię.


To prawda, zwykle niewielu jest takich, którzy wiedzą, gdzie szukać i jak słuchać. Lecz w przypadku najlepszych opowieści ci nieliczni wystarczą.

    Rozdziały są krótkie, jednak wszystko jest w nich zapięte na ostatni guzik. Książkę czyta się jednym tchem, lecz to jest akurat jej plusem. Czytelnik (który nie oglądał wcześniej filmu) z zapartym tchem oczekuje rozwiązania fabuły i wszystkich tajemnic. Jak zakończy się poruszająca i pełna przygód przygoda Ofelii? Co przez tyle lat skrywało przed nią życie? Kim tak naprawdę jest?  Zdecydowanie warto jest trafić do tego pełnego mrocznych tajemnic świata i samemu odnaleźć odpowiedzi na te pytania.

   Historia przedstawiona przez Cornelię Funke jest naprawdę piękna i daje do myślenia. To opowieść o radzeniu sobie z brutalną rzeczywistością, gdzie wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane, niż może się na samym początku wydawać. Labirynt fauna polecam każdemu, kto uwielbia nietypowe, pełne tajemnic i sekretów opowieści, a także wciąż wierzy w magię. Jest to również dająca do myślenia, poetycko i pięknie napisana baśń o pokonywaniu przeciwności losu i radzeniu sobie w trudnych warunkach, gdzie każdy dzień jest walką o życie. Pokazuje również, że nadzieja jest najważniejsza i dzięki niej można dokonać wszystkiego. Na pewno spodoba się osobom, które znają oryginalną, filmową wersję, lecz na pewno nie tylko im.


Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Autor: Cornelia Funke, Guillermo del Toro
Ilość stron: 288
Cena okładkowa: 39,90 zł
Premiera: 16.07.2019


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka

Ostateczna konfrontacja z losem, czyli ,,Marzycielka" [PRZEDPREMIEROWO]

Ostateczna konfrontacja z losem, czyli ,,Marzycielka" [PRZEDPREMIEROWO]



     Do twórczości Katarzyny Michalak mam naprawdę ogromny sentyment. Choć moja przygoda z jej historiami zaczęła się już jakiś czas temu, zawsze z zainteresowaniem śledzę każdą nowość wychodzącą spod jej pióra. Jest to osoba wywołująca w środowisku czytelniczym niemało kontrowersji, a także zbierająca od recenzentów zupełnie skrajne opinie. Mnie, nie ukrywam, zawsze niesamowicie ciekawiła ta postać. Specyficzny styl, powtarzające się w jej powieściach motywy... Dlaczego to wszystko tak wygląda? Dlaczego Katarzyna Michalak nagle wyjechała do Australii, a także nie spotyka się ze swoimi fanami? Choć fabuła książki nie jest w stu procentach oparta na faktach, całą moją ciekawość zaspokoiła trzecia, ostatnia już część nie-autobiograficznej trylogii autorskiej. Nie mogłam doczekać się, aż poznam zakończenie przygód Weroniki (choć może lepiej Ewy?) i Wiktora, a także dowiem się czegoś nowego na temat mojej ulubionej autorki. 

    Po dramatycznych wydarzeniach z nocy kończącej Zagubioną, Ewa trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie cały czas musi walczyć o powrót do zdrowia i normalności. Od upadku ratują ją jedynie jej własna wyobraźnia i możliwość spisywania wspaniałych, emocjonujących opowieści, a także pomoc wspaniałych przyjaciółek z oddziału. Ewa coraz bardziej zaczyna zastanawiać się także nad tym, by jakoś wykorzystać swój talent pisarski oraz miłość do zwierząt. W międzyczasie z całych sił stara się być wierna swojej pierwszej i jedynej prawdziwej miłości, nawet jeśli niejednokrotnie bywa to dość trudne...
   W tej części skupiono się w głównej mierze na okolicznościach powstania wielu powieści Ewy-pisarki oraz jej radzeniu się z zupełnie nowym życiem. Marzycielka to gratka dla fanów Katarzyny Michalak i jej twórczości, gdyż pojawiają się w niej tytuły, które już są nam znane. Na kartach powieści spotkać można się ponownie z chociażby Grą o Ferrin, Poczekajką, czy też Rokiem w Poziomce i Wiśniowym Dworkiem. Czytelnik poznaje okoliczności ich powstania i jest świadkiem dramatycznych wydarzeń, które pchają autorkę do tego, by je tworzyć. Choć dokładna ilość autobiograficznych wątków pozostaje tajemnicą, prawdziwi fani bez problemu odnajdą te podstawowe. Podczas lektury czułam się, jakbym zaglądała do wnętrza autorki, a także zaczęłam inaczej postrzegać jej powieści. Pomimo kontrowersji, które ta autorka wzbudza, można przez chwilę zrozumieć jej cierpienie, a także ciągłe poszukiwanie bezpieczeństwa i miłości. Było to spotkanie niezwykle intymne, widać również, że Katarzyna Michalak tą swoją spowiedzią rozciągniętą w trylogię, zamyka pewien ciężki etap w swoim życiu.

Wielką sztuką jest zawsze dostawać to, czego chcesz, ale jeszcze większą - nie sięgać po to, czego dostać nie możesz.

   Im nowsza książka, tym lepiej mi się ją czyta. Autorka z każdym nowym tytułem stara się poprawić swój warsztat, a także tworzyć ambitniejsze książki. Choć trylogia autorska to wciąż nie są książki najwyższych lotów, mnie bardzo przypadły do gustu. Katarzyna Michalak nie boi się poruszać tematów związanych z gwałtem, przemocą, stratą i poświęceniem, a także stara się przybliżyć czytelnikowi swoją trudną przeszłość. Niestety muszę przyznać, że mimo wszystko Marzycielka wydawała mi się być najgorszą z całej trójki. Tak się złożyło, że pod względem fabularnym o wiele bardziej poruszyły mnie Pisarka i Zagubiona, lecz i tak nie uważam, by było to złe zakończenie trylogii. Po prostu patrzyłam na nią trochę inaczej i wywoływała we mnie zupełnie inne emocje.

   Reasumując, jako ogromna fanka Katarzyny Michalak, zdecydowanie polecam. Historia Ewy i Wiktora chwyta za serce, a ich tragizm porusza pod każdym względem, tego nie będę ukrywać. Zaś jako czytelniczka, która już pozbyła się swojego sentymentu do autorki, uważam Marzycielkę za dobrą, pełną zwrotów akcji powieść obyczajową, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Choć niektóre sytuacje wydawały mi się odrobinę naciągnięte (jakby nie było, to nie jest autobiografia), będę wspominać ją pozytywnie.

Wydawnictwo: Mazowieckie
Autor: Katarzyna Michalak
Ilość stron: 312
Cena okładkowa: 39,90 zł
Premiera: 14.08.2019


Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Mazowieckiemu
Świąteczne śledztwo, czyli ,,Pchła"

Świąteczne śledztwo, czyli ,,Pchła"


     Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się, że po tę książkę w ogóle sięgnę. Sama nie wiem dlaczego, jednak byłam do niej dość sceptycznie nastawiona, nawet jeśli zaintrygował mnie wcześniej jej opis. W końcu postanowiłam się przełamać i dać temu tytułowi szansę. Zwłaszcza, że zaczął on zbierać pozytywne recenzje wśród czytelników. Jak więc wypadł kryminalny debiut autorki, która wcześniej tworzyła głównie książki dla dzieci? Nie ukrywam, że pozytywnie się nim zaskoczyłam. A po kryminały zacznę sięgać zdecydowanie częściej.

   Wigilia Bożego Narodzenia. Pewna para ma zamiar już za kilka godzin wziąć ślub, jednak ich wszystkie wspólne plany muszą diametralnie ulec zmianie, gdy narzeczona dostaje wiadomość ze zdjęciem przedstawiającym zwłoki jej niedoszłego męża. Nie jest to jednak typowe morderstwo, wszystko zostało bowiem starannie zaplanowane i zorganizowane, a odnalezienie motywu i sprawcy nie jest prostym zadaniem. Miejsce zbrodni zostało odpowiednio wyszykowane, a przy mężczyźnie zostaje odnaleziona również tajemnicza, stara fotografia. Na miejsce wezwano Adama Lorenza, komisarza Wydziału Zabójstw, a także przydzieloną mu do pomocy profilerkę Izę Rawską, z którą musi wspólnie rozwiązać zagadkę tej nietypowej serii zabójstw. Gdyż jak się później okazuje, młody narzeczony nie był jedyną ofiarą, która zginęła podczas niespokojnych świąt w Warszawie.
 Bardzo spodobało mi się, że jest Pchła książką, której fabuła łączy się z dawnymi, wojennymi wydarzeniami. Nie ukrywam, że niektóre sceny mnie poruszyły i wywołały wiele emocji (zwłaszcza ta rozpoczynająca książkę, opisująca egzekucję, podczas której rozstrzelano prawie całą rodzinę Gajewskich). Nawiązania do historii polski tworzą świetny klimat, a sama sprawa staje się przez to o wiele ciekawsza, bardziej tajemnicza i mroczna.

  Adam Lorenz to ciekawie napisana postać, którą od razu polubiłam. Choć jest to zamknięty w sobie gbur, trudno jest nie zacząć pałać do niego sympatią. Zwłaszcza, gdy czytelnik odkrywa, co też ten mężczyzna w swoim życiu przeszedł... Prawdę mówiąc, polubiłam całą ekipę, która towarzyszyła Adamowi podczas świątecznego śledztwa. Bardzo chętnie przeczytałabym jeszcze jakąś historię z ich udziałem i mam nadzieję, że autorka weźmie moje (choć na pewno nie tylko) zdanie pod uwagę! Moim zdaniem Adam Lorenz ma potencjał na zostanie nową i ciekawą postacią w kryminałach, a jego historia nie jest na szczęście stricte zamknięta, więc nic nie jest stracone! 
Odrobinę niepotrzebny wydał mi się poboczny wątek romantyczny. Cóż, nie ukrywam, że bardzo je  w książkach lubię, lecz ten był wprowadzony nagle, by po równie krótkim czasie zostać zepchnięty na drugi, albo wręcz i trzeci plan. Niby pokazało to Adama z zupełnie innej, wrażliwej strony, no ale chyba jednak do mnie aż tak nie przemówił...


Jeśli w tym stogu jest igła,to ją znajdziemy. A jeśli nie ma,to poszukamy kolejnego stogu.

  Pchła wciąga i nie puszcza aż do ostatniej strony. Dopóki nie pozna się ostatecznego rozwiązania sprawy, wręcz nie można jej odłożyć! Nie ma w niej miejsca na nudę i co rusz pojawiają się nowe poszlaki, a także wydarzenia zmieniające przebieg akcji o sto osiemdziesiąt stopni. Podejrzanych jest kilku, ale kto tak naprawdę jest winny? Co kieruje mordercą i jakie intencje stoją za jego przedziwnymi czynami i pomysłami? Te, a także wiele innych pytań pojawiać się  będzie w głowie podczas czytania. 

   Krótko mówiąc, Pchła to bardzo ambitny i niecodzienny kryminał z wciągającą fabułą i ciekawymi, charyzmatycznymi bohaterami. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam przebieg sprawy, a także perypetie z codziennego życia oraz ciężką przeszłość komisarza Adama Lorenza. Po ten tytuł powinien sięgnąć każdy fan niekonwencjonalnych oraz wciągających kryminałów, które poruszają i dają do myślenia. Zawsze cieszę się, gdy mogę przeczytać ciekawą historię spod pióra polskiego autora, a tym razem trafił się bardzo udany debiut. Oby tak dalej! Zdecydowanie polecam, nawet jeśli klimat świąteczny niezbyt pasuje do wakacyjnej lektury...


Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Autor: Anna Potyra
Ilość stron: 360
Cena okładkowa: 34,90 zł
Premiera: 09.07.2019


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka

Copyright © 2014 Popkulturka Osobista , Blogger