Świat maszyn, czyli „Pianola"

 

✧・゚: *✧・゚:*    *:・゚✧*:・゚✧

    Na pewno nikogo z moich czytelników nie zaskoczę, gdy kolejny raz w swojej blogowej karierze napiszę o tym, że uwielbiam Kurta Vonneguta. Tak samo nikogo nie powinien zdziwić fakt, że z tak ogromną chęcią sięgnęłam po debiutancką powieść tegoż autora – Pianolę. A jakby tego było mało, dodatkowo zawsze bardzo lubiłam wszelkiego rodzaju dystopie i antyutopie, więc to jedynie jeszcze bardziej podsyciło moją ciekawość co do pierwszej wydanej przez Vonneguta książki. Jednak czy i tym razem mój ulubiony pisarz spełnił oczekiwania? Czy mogę uznać Pianolę za arcydzieło, które do reszty mnie pochłonęło? Prawdę mówiąc, poniekąd tak. Ale z drugiej  strony niestety muszę powiedzieć, że dość łatwo dostrzec, iż jest to dopiero debiut. Dlatego też mam z tym tytułem relację raczej, że tak to ujmę, słodko-gorzką.

    Historia opowiada o świecie, w którym postęp technologiczny zaszedł zdecydowanie za daleko. Przez drugą rewolucję przemysłową, a także trzecią wojnę światową nic nie jest stabilne. Maszyny zastąpiły ludzi, a społeczeństwo zostało podzielone na kasty – ze względu na ich poziom inteligencji oraz użyteczność do pracy. Jednej z grup udało się temu mechanicznemu postępowi oprzeć – są to wysocy rangą dyrektorowie fabryk, a także naukowcy. Nie wszystko jest jednak tak proste, na jakie może w teorii wyglądać. Paul Proteus, wysoko postawiony inżynier przestaje czuć się na swoim stanowisku dobrze i zaczyna coraz intensywniej rozmyślać o dołączeniu do sprzeciwiającej się maszynom rewolucji. W jego głowie pojawiają się wątpliwości co do całokształtu obecnego społeczeństwa i przez to czuje, że potrzebna jest diametralna zmiana. Chce powrotu do dawnego porządku świata, lecz tak naprawdę nie wie, jak mógłby się za to zabrać. To właśnie ten wewnętrzny konflikt jest osią napędową tej dość pokaźnych (przynajmniej w tym wydaniu) rozmiarów powieści.

    Zdecydowanie brakowało mi ciętego języka, który w książkach Kurta Vonneguta zawsze był dla mnie największym atutem. Styl zdecydowanie nie przypomina tego, jaki wówczas znałam z innych dzieł autora. Mimo, iż wszystkie charakterystyczne dla niego cechy się pojawiają (satyra, nietuzinkowy humor i abstrakcyjna fabuła oraz bohaterowie), czegoś mi w tym wszystkim brakowało. Oczywiście nie jest to minusem, bowiem to wciąż świetna i błyskotliwa powieść, jednak fanów wolę już teraz ostrzec, by być może nie poczuli się w tym debiucie zagubieni. Chociaż Vonnegut staje się znanym nam Vonnegutem dopiero w następnych powieściach, na Pianolę warto zwrócić uwagę. Jest to bowiem antyutopia, która ani trochę się nie zestarzała. Ba, wręcz przeciwnie! Teraz może wydać nam się jeszcze bliższa, niż  wydawała się czytelnikom lata temu. Na pewno każdy z nas dostrzega wszechobecność maszyn oraz elektroniki – niejednokrotnie zastępującej człowieka. Zagrożenia wynikające z technologii są nam przecież bardzo bliskie i na pewno każdy doskonale zdaje sobie z nich sprawę. 

    Książka wydała mi się jednak zbyt długa. Można było się pogubić w nadmiernej ilości opisów oraz nic do fabuły nie wnoszących dialogów. W tego typu historii skupienie się na konkretach okazałoby się o wiele lepszym rozwiązaniem, nawet jeśli klimat był niewątpliwie jedyny w swoim rodzaju. Niestety niektórzy bohaterowie również nie skradli mojego serca. Relacja Paula i Anity wydała mi się niezbyt wiarygodna, a sama kreacja partnerki Proteusa okazała się dość nieciekawa. Szkoda. Ten wątek na pewno wypadłby lepiej, gdyby Kurt Vonnegut postanowił rozpocząć swoją zabawę abstrakcyjnym szaleństwem już w pierwszej powieści. Bez tego otrzymaliśmy historię dobrze napisaną i przemyślaną, jednak niestety jednocześnie jedną z gorszych w dorobku autora. 

    Fanom autora polecam jak najbardziej – jest to kawał starego, dobrego science-fiction o maszynach przejmujących kontrolę nad światem oraz ludziach z nimi walczących. Miłośnicy antyutopii również powinni odnaleźć w Pianoli coś dla siebie – zwłaszcza, że jest to historia z każdym rokiem zyskująca na swojej aktualności. Kto wie, w jaki sposób będziemy ją odczytywać już za jakiś czas? Zaś wszystkim innym polecam rozpoczęcie swojej Vonnegutowskiej przygody od innych, pozwalających o wiele lepiej poznać ich autora, tytułów. A naprawdę jest z czego wybierać.

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Autor: Kurt Vonnegut
Tłumaczenie: Wacław Niepokólczycki
Ilość stron: 528
Cena okładkowa: 54 zł
Premiera (tego wydania): 15.06.2021


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka

1 komentarz:

  1. Też uwielbiam Vonneguta i to w każdym wydaniu - tę książkę mam już na liście do kupienia :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Popkulturka Osobista , Blogger