Randka z gołębiem, czyli ,,Hatoful Boyfriend"


   Bądźmy szczerzy, symulatory randkowania, zwłaszcza te skierowane głównie dla kobiet, nie są rzeczą nową. Jednak czymś niespotykanym jest gra, w której zamiast uroczych, wyjętych prosto z romansu anime, postaci mamy gołębie. Brzmi dziwnie? A to dopiero początek tej jakże interesującej i zadziwiającej przygody w świecie pełnym gruchaczy.
W Hatoful Boyfriend wcielamy się w uczennicę uczęszczającą do St. PigeoNation, placówki, w której uczą się i pracują wyłącznie ptaki. Lecz nie takie zwykłe, co to to nie! Są one inteligentne, a także świetnie dogadują się z protagonistką ludzkim językiem. Zadaniem gracza jest uczęszczanie na wszelkiego rodzaju zajęcia, nauka oraz spędzanie czasu z (nie oszukujmy się) dość nietuzinkowymi znajomymi. O dziwo, dla głównej bohaterki takie towarzystwo nie jest niczym nadzwyczajnym i spotykają się w kawiarni, na basenie lub po prostu na szkolnym korytarzu. Zupełnie jak normalni nastolatkowie! Gdyby tylko nie te pióra i dzioby... No ale cóż, kto co woli. O gustach się nie dyskutuje...
   W jednej ze swoich recenzji wspominałam, że lubię absurdalny humor, a (jak zresztą na pierwszy rzut oka widać) Hatoful Boyfriend samo w sobie jest głupiutkie i przedziwne. Prawdę mówiąc, to własnie tym cechom zawdzięcza swoją dość sporą sławę. Po jakimś czasie dowiadujemy się jednak, że ten cały komizm i absurdalność jest jedynie przykrywką do tego, co ta gra naprawdę skrywa... A takiego rozwoju spraw się ani trochę nie spodziewałam. Co jak co, ale za ten zwrot akcji twórcy zasługują na brawa.

Nie chciałbyś ich spotkać. Uwierz mi.

    Po przejściu odpowiedniej ilości ścieżek pojawia się możliwość poznania drugiej, o wiele mroczniejszej historii skrywanej w szkole dla gołębi. To właśnie wtedy klimat zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i z pozoru głupiutka gra o spotykaniu się ze swoimi ptasimi przyjaciółmi i sympatiami staje się thrillerem z elementami kryminału (a może nawet i horroru psychologicznego?) Ja jednak nie zamierzam zdradzać nikomu tej jakże zakręconej fabuły, ponieważ to trzeba zobaczyć na własne oczy! Tak porządnej dawki absurdu już od dawna nigdzie nie widziałam!
   Strona audiowizualna również jest przyjemna dla oka i ucha, choć być może nie stoi na najwyższym poziomie. Grafika jest miła dla oka, głównie ze względu na dosyć uroczą i ładną kreskę. W grze nie uraczymy żadnych animacji, bądź zachwycających i zapadających w pamięć obrazów, jednak nie jest aż tak źle. Każdy z głównych bohaterów się wyróżnia, reprezentuje inny gatunek ptaka (choć twórcy wyraźnie preferowali gołębie), a przy starcie można również wybrać, czy podczas pierwszego spotkania z daną postacią ma nam się pojawić jej ludzki odpowiednik. Co do projektu postaci nie mam żadnych zastrzeżeń, bo to przecież na nich i ich historii opiera się cała produkcja.
Pod względem muzyki jest już trochę gorzej... W grze usłyszymy głównie darmowe i zapętlające się w danych sytuacjach utwory (na przykład Taniec wieszczki cukrowej z Dziadka do orzechów Piotra Czajkowskiego, który zresztą bardzo, bardzo lubię). Mimo wszystko, klimat jest i tego nie mogę ukryć.

A to tylko jeden z absurdów.

  Reasumując, Hatoful Boyfriend  to przyjemna, choć stosunkowo krótka gierka o spotykaniu się z gołębiami. Jest to wyraźna parodia gatunku otome, przepełniona absurdalnymi i komicznymi sytuacjami, choć pod sam koniec można się porządnie zdziwić! Chyba nawet nie chcę rozmyślać nad tym, jak twórcy wpadli na taki pomysł. To przerażające i intrygujące w tym samym momencie!
  Ja przy "gołębiach" bawiłam się świetnie i nie żałuję, że ukończyłam ją w całości. Jest to idealny tytuł na spędzenie wolnego czasu przy czymś mało wymagającym i najzwyczajniej w świecie irracjonalnym i wręcz odmóżdżającym! Powinna spodobać się każdemu fanowi symulatorów randkowania, a zarazem japońskich dziwactw. Zdecydowanie polecam każdemu, kto lubi taki humor. To świetny sposób na przyjemne spędzenie kilku godzin!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Popkulturka Osobista , Blogger